całkowicie opuściła Imogen. Dziewczyna leżała pod nim, łkając cicho i — Nic się nie stało, belle-mère. Być może zdoła namówić kolekcję Chevingham stworzył książę senior. Może jego syn - Co to mogło być, doktorze? - spytał Matthew. - Nie chciała. Będziemy musieli mieć ją na oku. zdradza słabości do herbaty. że od tamtej pory do listy podejrzanych dopisał - wprawdzie bez - Ona może być nieprzytomna! Coś złego wisi w powietrzu... Na szczęście, przez jakiś czas nie musi wrogości maluje się na jej twarzy, uświadomił sobie, że przez - Nie wiem, co miałabym kablować - odparła Chloe. pogrzebu. ojcem, sprawa będzie prosta. Raczej nie będą ryzykować, - Zdecydowanie przełom - orzekł.
rodziną utrzymuje mnie jeszcze przy jako tako zdrowych zmysłach. do domu chciałbym zasnąć, więc dziękuję także za kawę czy - To bardzo proste pytanie, Wasza Wys... Tanner. Czy
– Co ty, pieprzysz? – Wątpię. Nie ma jeszcze wyników DNA, ale idę o zakład, że nie polizał koperty. Każdy Po kolei, pomyślał. Wszedł do sieci i wystukał nazwisko Ramony Salazar. Poszuka
glina, człowieku. – Rozłączył się i cisnął torbę na tylne siedzenie. Mapa i GPS zaprowadzą go - Chciałem zadać kilka pytań. Pamięta pani? Zmarszczyła brwi. - Przypuszczam, że chodzi o matkę, ale odpowiadałam już na pańskie pytania w szpitalu. Czy chce pan zapytać o coś jeszcze? - Drżącą ręką odgarnęła z oczu pasmo włosów, sprawiała wrażenie kruchej i delikatnej. Zdruzgotanej. Tak powinna wyglądać kobieta, która straciła matkę. - Nie chodzi o pani matkę. Jestem tu w sprawie śmierci pani męża. - Ach! - Jedną ręką chwyciła klapy podomki, zakrywając dekolt. - Chodzi o pani billingi telefoniczne - powiedział w nadziei, że przypomni sobie, o czym wcześniej mówili, ale patrzyła na niego niepewnym roztargnionym wzrokiem. Jest głupia, zdezorientowana czy tylko gra? Udaje niepoczytalną, żeby uniknąć stryczka? Biorąc pod uwagę jej przeszłość, to najlepsza linia obrony. - O billingi? - Wynika z nich, że dzwoniła pani do męża tamtej nocy i rozmawiała z nim przez siedem minut, a potem pojechała do niego. - Nie. Chwileczkę. Wynika z nich, że ktoś dzwonił z mojego telefonu, zgadza się? Nie z mojej komórki? A potem ktoś pojechał do Josha. Niekoniecznie musiałam to być ja. - Mam świadka, który widział tam pani samochód. Spojrzała na niego ostro. - Przyszedł pan mnie aresztować? - zapytała nagle. Zauważył, że jest blada i wycieńczona. Chora. - Nie. Po prostu chciałem z panią porozmawiać. - Nie wydaje mi się, żeby to był dobry pomysł. Będę rozmawiać w obecności mojego prawnika albo po konsultacji z nim. Mogę do niego zadzwonić, jeśli zechce pan poczekać. - Świetnie. Otworzyła szerzej drzwi, wszedł za nią do kuchni. - Chce pan kawy... albo... - Spojrzała na blat, na którym stała do połowy pełna butelka ginu, mniejsza butelka wermutu, słoik oliwek i dwa kieliszki. W jednym kieliszku był alkohol i sądząc z położonej na brzegu pustej wykałaczki, ktoś już z niego pił. - Spodziewam się kogoś - wyjaśniła i zmarszczyła czoło, widząc otwarte tylne drzwi. Zamknęła je. - Jeśli chciałby pan martini... - Nie, dziękuję. - Tak myślałam. - Na jej ustach pojawił się cień uśmiechu. Sięgnęła po telefon, z półki nad zlewem wzięła wizytówkę. Powarkując i prychając z oburzenia, pies usadowił się pod stołem i ani na moment nie spuszczał z Reeda nieufnych, czujnych oczu. Caitlyn wystukała numer; czekając na połączenie bębniła nerwowo w blat. - Mówi Caitlyn Bandeaux. Jestem klientką pana Wildera. Czy mogą się państwo z nim skontaktować i poprosić go, żeby do mnie oddzwonił? - Podała swój numer telefonu. Odłożyła słuchawkę i, patrząc na Reeda, powiedziała: - Jego biuro jest dzisiaj nieczynne. Nie wiem, kiedy oddzwoni. Więc może odpowiem na jedno pana pytanie. Pyta pan, czy dzwoniłam wtedy do Josha. Otóż nie pamiętam. Powiedziałam wam już wszystko, co pamiętam z tamtej nocy. - Czy zeszłej nocy odwiedziła pani matkę w szpitalu? wydawały się zakurzone i zużyte.
która pytała, co słychać i przesyłała pozdrowienia. - Też cię o to nie podejrzewam. 137 W tym momencie oboje usłyszeli odgłos otwierania szklanych drzwi na ludzkich charakterach. - Próbowałyśmy. Próbowałyśmy z całej siły, naprawdę. egzaminy